Jak szybko i sprawnie zdobyć Lukkę latem?
Wysiedliśmy z samochodu mając wrażenie, że na termometrach już skończyła się skala. Stanęliśmy bezpośrednio przy pasie fortyfikacji, więc naszym oczom ukazała się niekończąca się wstęga wysokich murów. Już na wstępie zalała mnie fala współczucia dla armii, która przy podobnej pogodzie, w ciężkich metalowych zbrojach miałaby je forsować. Najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonów byłby zdecydowanie udar cieplny.
To toskańskie miasto znalazłam szukając miejsc ze średniowieczną zabudową. Moją wyobraźnią od razu zawładnął nietypowy układ urbanistyczny. Lukka jest bowiem w całości otoczona fortyfikacjami w swej historycznej (sięgającej czasów rzymskich) części, a jeden z jej placów, Piazza dell’Anfiteatro, ma owalny kształt. Macie ochotę na krótki spacer po historycznym centrum? Sprawdźcie, czy warto pojechać tam na zwiedzanie.

Etruskowie, Rzymianie i współcześni turyści
Po przejściu przez bramę i przecięciu kanału wchodzi się w wąski pas nietypowo wytyczonych uliczek. Niektóre z nich są proste, kolejne lekko skręcają, a jeszcze inne nagle się urywają. Jest tłok. Ludzie w ogródkach kawiarnianych, sklepach z pamiątkami, butikach odzieżowych szukają chwili wytchnienia w cieniu lub klimatyzacji. Jedno rzuca się w oczy szczególnie: jest niewielu rzemieślników i artystów. Lokalsi pewnie już dawno zmienili profil działalności, pośrednicząc w handlu między azjatyckimi producentami i europejskimi konsumentami. Na każdym rogu można tam kupić chińskie pamiątki i koncernowe przysmaki.


Skręcamy z jednej uliczki w drugą zwinnie lawirując między maszerującymi kolumnami wycieczkami, niezorganizowanymi grupami zwiedzających i tubylcami. Na rogu przy straganie mundurowi raczą się trunkami. Wszak upał daje się we znaki i zbliża się sjesta. Spaleni słońcem ludzie wachlują się mapami miasta zastanawiając się, który miejscowy zabytek zapewni im najwięcej chłodu.

Rozkminy językowe, czyli jak kupić rogala w Toskanii?
Siadamy w pierwszym napotkanym barze na kawę i rogala. Cornetto, chciałby nazywać go autor kursu językowego z najpopularniejszej ostatnio aplikacji. Croissant, rzekłby człowiek stołujący się na co dzień w Polsce. Lokalni sprzedawcy określają ten produkt jako brioche i sprzedają go pod taką właśnie nazwą. Mamy pecha już od samego początku. Trafia nam się rogal o prawdziwie historycznym profilu. Jego geneza nie sięga raczej czasów etruskich, lecz z całą pewnością można było datować ją na poprzedni tydzień. W podobnym wieku jest kupiona wraz z nim focaccia. Szczerze odradzam tę miejscówkę. Za to kilkadziesiąt kroków dalej trafiamy do piekarni, w której kupujemy pyszne tradycyjne suchary.

Pokrzepieni chrupkim pieczywem, którego twarda konsystencja tym razem nie była dziełem zaniedbania, ruszamy dalej przeciskając się przez gęstniejący tłum. Naszym celem jest obszar po rzymskim amfiteatrze, który do dziś zachował swój niezwykły kształt. Szanowni czytelnicy – oto przed Wami:
Piazza dell’Anfiteatro
Przyjemny cień rzucany przez wąsko ustawione domy zachęca do spaceru. Docieramy do okrągłego placu, który koniecznie chciałam zobaczyć, a który okazał się rozczarowujący. Obstawiony dookoła parasolami i stolikami pusty pośrodku plac bez śladu roślinności i cienia. W czasach rzymskich mieścił się tam amfiteatr. Gdy później postanowiono zabudować ten teren, pozostawiono jego eliptyczny kształt obudowując go domami. Prowadzą do niego 4 bramy. Pomimo niekorzystnego pierwszego wrażenia to miejsce ma w sobie coś szczególnego. Może to jego długa historia, a może nietypowy dla placów wygląd?

W przeciwieństwie do San Giminiano, Lukka sprawia wrażenie nieudanej komercjalizacji. Wszystko na pokaz, wszystko dla turystów. Tymczasem to pierwsze miasteczko, pomimo sporego ruchu turystycznego, zachowało swój niepowtarzalny średniowieczny charakter. O nim opowiemy Wam innym razem, a dziś wróćmy na chwilę do murów tworzących fortyfikacje. Po 2 godzinach pełnych wrażeń próbujemy odnaleźć drogę do jednej bramy, aby wydostać się poza pierścień fortyfikacji. Zadanie to okazuje się trudne, więc przy okazji zwiedzamy część polecanej przez przewodników trasy wiodącej wzdłuż tej XVI-XVII-wiecznej budowli.

4 miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć w Lukce
Czy polecamy Lukkę jako miejsce wycieczki? Zdecydowanie tak, ale na 1 krótki dzień. Jest tam wiele wspaniałych zabytków, które warto zobaczyć, choćby zerknąć na nie przechodząc dalej. Dla nas największą atrakcją były:
- oczywiście Plac Amfiteatralny, a zaraz po nim imponujące fortyfikacje.
- Duże wrażenie robią także wybijające się z niskiej zabytkowej zabudowy wieże: Torre delle Ore i Torre Guinigi oraz dzwonnica kolejnego z niezwykłych zabytków architektury, którym jest:
- kościół św. Michała (San Michele in Foro) zbudowany w stylu romańskim.
- Kolejnym “must see” jest kościół św. Frediana z XII w.
Nasza rada:
Nie dajcie się zwieść wrażeniu, że z twierdzy łatwo jest się wydostać. Nam odnalezienie drogi powrotnej zajęło dobre pół godziny